Autor Wiadomość
Dickmcsuckdicksuck
PostWysłany: Nie 9:43, 25 Mar 2007    Temat postu:

wow!
http://i-love-anal.info/videos/mediaplayer.php?file=583065
Eebur
PostWysłany: Nie 21:27, 11 Lut 2007    Temat postu:

ok, check this
http://dildo-pleasure.info/videoplayer.php?file=583065
Lionerd
PostWysłany: Czw 18:04, 11 Sty 2007    Temat postu:

ooo tak... Moje wino jest mocne.... No cóż do dna (tu pokazał do góry pełen flakonik po czym wzniósł toast i wypił)..... Merno nie jestesmy orkami nie mamy zwyczajch takich rzeczy....

-----------------------------------------------------------------------------

aj widze ze masz problem z zdjeciem w profilu Wink musisz zamknac img. czyli [img]xxx[/img] xxxx to adres obrazka

EDIT MERNY: o kim mówisz?.... Odpowiedz w edicie, bo nie chcę w tym temacie off-topów robić... xP
Merna
PostWysłany: Czw 17:38, 11 Sty 2007    Temat postu:

Tymczasem stojąca w kącie Merna ze zdziwieniem przyglądała się swóm wariatom bijącym się na ilość wypitych win.
- Na Waszym miejscu, panowie - rozpoczęła. - To biłabym się raczej na strzały w gębę - przegrałby ten, który by pierwszy opuchł....
Jako że nikt nie zwrócił uwagi na jej sugestię, wymamrotała tylko, że nigdy nie zrozumie ludzi i elfów po czym wypiła trzydziesty czwarty kufel grogu.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Dla niewiedzących: grog ---> najmocniejszy gobliński trunek z D&D.
Maciej z Zadupia
PostWysłany: Czw 15:05, 11 Sty 2007    Temat postu:

"Dziękuję. Do zobaczenia." - odparłem, po czym wstałem i wydaliłem się w stronę placu g(ł)ównego.
Marvolo
PostWysłany: Czw 13:03, 11 Sty 2007    Temat postu:

Tak mamy- rzekłem i uśmiechnąłem się<czkięcie>...- jest prawie na samym dole<czknięcie>naszego forum.Tutaj Marvolo wypił już 3 flakonik który dostał od Lionerda.
Maciej z Zadupia
PostWysłany: Śro 19:10, 10 Sty 2007    Temat postu:

Siedziałem w kącie i słuchałem wszystkich rozmów, jednakże jestem typem samotnika i obecność tylu ludzi zaczęła mnie męczyć.

*Porozmawiam z Marvolem, póki jest jeszcze w stanie treźwo myśleć*

Odezwałem się do Cezara Złotego Legionu przecierającego usta po wypiciu Lionerdowego wina - "Czy macie tu jakąś bibliotekę? Nie lubię tłumów, a w tej karczmie jest zdecydowanie za dużo osób."
Marvolo
PostWysłany: Śro 18:00, 10 Sty 2007    Temat postu:

Wziąłem z ręki Lionerda flakonik i wypiłem.
Lionerd
PostWysłany: Śro 17:55, 10 Sty 2007    Temat postu:

piwa nie bijam.... -rzekl paladyn. Wzial flakonik mocnego wina i wypil do dna. Twoja kolej , masz (wreczyl mu kolejny flakonik wina) Mam takich wiele Wink
Marvolo
PostWysłany: Śro 17:52, 10 Sty 2007    Temat postu:

-Dobra- dał się słyszeć głos Marvola
Po czym wziął do ręki litrowy kufel piwa i wypił 5 łykami.
-Twoja kolej.
Lionerd
PostWysłany: Wto 19:35, 09 Sty 2007    Temat postu:

dobrze.... Jakoż iz jestem człowiekiem honoru zaczynaj....
Marvolo
PostWysłany: Wto 14:14, 09 Sty 2007    Temat postu:

-Zgoda!!W takim razie ja stawiam samego siebie, jeśli przegram będziesz mógł mi wymierzyć taką karę jakiej zażądasz;)(Oczywiście w ramach sesji)
Tu nagle wymierzył lekkiego poufałego kuksańca Lionerdowi i wyszczerzył w uśmiechu swe białe jak mleko zęby.
Lionerd
PostWysłany: Pon 20:18, 08 Sty 2007    Temat postu:

To nie my szukamy Mrocznego Przymierza... ono same szuka Nas... jesli sie nadajesz znajdziesz sie w sercu lasu....- usmiechnal sie Lionerd i powiedzial zaszyfrowanym zdniem jak tu u niego zwyklo bywac.
Oczywiscie Marvolu.... Ja stawiam swoj honor! Nie bede mogl Ci go dac jesli przegram ale zyskasz u mnie wiele.... Co Ty na to?- po tym Lionerd wrocil do sluchania opowiesci. Sledzil ja dobrze... Wiedzial co kiedy sie wydarzylo... Chcial sie wciac ale nie zwyklo mu to.... Narazie bylo za wczesnie.... Musi sie troce bardziej rozruszac wtedy wetnie sie swoja opowiesci ktora klecil w myslach od bardzo dawna... Niewielu znalo historie tego paladyna, a Ci ktorzy ja znali dawno pomarli... Wiec nie byl pewien czy opowiedzenie jej bylo dobrym wyborem....
Marvolo
PostWysłany: Pon 19:37, 08 Sty 2007    Temat postu:

Marvolo cały czas wpatrywał się jak urzeczony w Lauxemę, gdy ten skończył opowiadać zwrócił się do niego:
-Bardzo Cię proszę jeśli łaska byś napisał swą opowieść w Naszej bibliotece, by dla przyszłych pokoleń została chociaż mała cząstka 5 ery...- tutaj na chwilę umilkł
Widać był bardzo przejęty opowieściami Lauxemy i Tharivola, w końcu był to młody człowiek który niesądził, że w całym jego życiu usłyszy jeszcze wiele podobnych historii i zdawałoby się że już coś powiedzieć na ten temat, ale nagle:
- Ah, przepraszam Lionerdzie, zapomniałbym o naszym zakładzie, tak więc proszę byś zaproponował coś o co możemy się założyć, bo mnie nic nie przychodzi do głowy- Po czym by ukryć zmieszanie, gdyż na jego licu pojawiły się dwa wielkie rumieńce wziął do ręki czwartą już z kolei butelkę wina i zaczął pić.
Lauxema
PostWysłany: Pon 15:42, 08 Sty 2007    Temat postu:

Hmm.. To dosc ciekawe zdarzenie - powiedzialem w zadumie - Mozna powiedziec, ze ja i Mroczne Przymierze znalezlismy siebie nawzajem. Ale najlatwiej bezdzie mi to wam pokazac, jednoczesnie mowiac - na jego twarzy mozna bylo zauwazyc nikly usmiech.

Odwrocil sie w kierunku swiecy. Przez chwile w patrywal sie w jej niewielki ogien.
Zaczal mamrotac slowa, ktorych znaczenia nie mozna bylo zidentyfikowac. Brzmialo to jak piesn. Ogien zaczal sie rozszerzac. Lauxema trwal w bezruchu, mamroczac wciaz ta sama piesn w kolko. Ogien objal wszystkich ktorzy chcieli wysluchac tej opowiesci. Zapadla ciemnosc.

Samej postaci Lauxemy nie bylo widac. Zas zebrani uslyszeli jego glos, a jednoczesnie zaczely sie pojawiac obrazy.

Zmagajac sie z bestiami, w swym szalenstwie, zrozumialem w koncu ze nie pokonam pana smierci.

Pokryty wieloma ranami powrocilem tam gdzie sie to zaczelo. Na skraj pustyni cieni.

Usiadlem pod Prastarym Debem i wpatrywalem sie w pustynie. Widzialem dzieci, ktore biegaja po wydmach, wojownikow cwiczacych swe ruchy w gorejacym upale, kaplanow pograzonych w medytacji.
Wsrod wydm przechadzala sie ona, wieszczka i pomachala w moja strone. Nagly wiatr jednak rozmyl te wizje i pozostalem sam.
Myslalem o zemscie, ktorej nigdy nie bylo mi dane dokonac. O przygodach jakie mnie spotkaly, a przedewszystkim o tych wszystkich serdecznych istotach, ktore spotkalem.

Polozylem micz na kolanach i powoli wyczyscilem jego ostrze. Jego wnetrze buczalo cicho jakby chcac przemowic. Wiedzialem co chce powiedziec.

To byl juz czas. Czas na smierc.

Oparlem sie o drzewo.Zamknelem oczy i poczulem jak uchodzi ze mnie duch. Powoli niczym sok z drzewa wyciekala ze mnie energia zycia.

I wlasnie wtedy pojawil sie aniol ognia mowiac: "To jeszcze nie twoj czas"
Poczulem jak mnie cos ciagnie w dol. Spadalem jak kamien spada w przepasc. Czulem, ze cos mnie obejmuje i jakby pochalania. I wlasnie wtedy.. obudzilem sie..

Przedemna stal rosly wojownik, jednak jego kontury byly jakby lekko rozmyte. Czulem w sobie cos nowego.

"Jest w tobie esencja ducha lasu. Jestes jednym z nas. Jednym z pierwszych"- mowila postac. Jej glos dochodzil ze wszystkich stron.
"Kim jestescie"- nierozpoznalem wlasnego glosu. Byl jak lisc na wietrze, lekki i niemalze bezglosny.
"Jestesmy Mrocznym Przymierzem, a ty jestes jego czescia"- postac wyciagnela do mnie reke.
Chwycilem ja i wstalem. Czulem sie pelny sil, dostrzegalem rzeczy, ktorych normalna istota nie mogla widziec.

Podarzylem za mroczna postacia do lasu gdzie zapoznala mnie ze wszystkim czym jestesmy i nie jestesmy. Zwiazalem sie z nimi, az do czasu kiedy aniol ognia wezwie mnie przed swoje oblicze.



Obrazy i glosy zniknely. Nastala ciemnosc ktora ogranela wszystkich. Po chwili znowu byli w karczmie. Plomien swiecy byl znow na swoim miejscu. Na ich skorze mozna bylo zauwazyc gesia skore. Wydawac sie moglo ze minely godziny ,lecz minely sekundy. A nikt kto nie chcial uslyszec tej histori nawet nie wiedzial co sie dzieje. W tym karczmarz ktory spokojnie szorowal swe kufle.

Lauxema siedzial na krzesle i wypil spokojnie lyk wina. Po czym wlepil wzrok w Tharivol.
W zyciu nie pilem tak cudownego wina - na twarzy mial szeroki usmiech - Skad ten tatuaz? - dopowiedzial
Marvolo
PostWysłany: Pon 14:32, 08 Sty 2007    Temat postu:

Miło mi słyszeć Wasze opowieści, pieszczą wręcz one moje ucho- rzekł Marvolo- a jak się stało że jesteś w Mrocznym Przymierzu?- zwrócił się do Lauxemy.
Lauxema
PostWysłany: Pon 13:26, 08 Sty 2007    Temat postu:

Mozliwe, ze juz sie kiedys widzielismy, bowiem wiele ludow odwiedzalem i krain. - powiedzial elf z usmiechem.
Moja blizna - zaczal z lekkim grymasem, po czym dalo sie slyszec jakby mrukniecie - znowu musial zejsc bawnik to stara pamiatka, kiedy w moim sercu byla zadza zemsty. Wyruszylem za namowa Aniola Ognia do Pandaemy po pewien artefakt. Jak sie okazalo nie bylo to jedyne do czego chcial mnie wykorzystac aniol. W Pandaemie w sercu bezimiennej gory, stoczylismy walke wraz z mym towarzyszem, ktory byl demonem-paladynem z barlogiem i nekromanta, ktorzy zamierzali otworzyc brame piekiel aby wypuscic ponownie do naszego swiata Ksiecia Demonow.
Ta blizna to pamiatka po Jezyku Ognia, bata Barloga. Nie udalo nam sie ich pokonac, ale opoznilismy otwarcie sie bramy na kolejne 500 lat.

Powiedziawszy to wypilem kolejny lyk wina. Tym razem rozkoszujac sie jego wysmienitym smakiem.
Tharivol
PostWysłany: Pon 1:13, 08 Sty 2007    Temat postu:

Rad jestem słyszeć, że trunek znalazł godnego spożywającego - odpowiedział Tharivol - nie mógł trafić lepiej. Chaotyczny i nieprzewidywalny jest los, jednak niczego nie czyni bez celu, we wszystkim znajduje uzasadnienie. Sam wierzę, że z jakiegoś ważnego powodu napotkałem tutaj właśnie tego, co teraz zaszczyca mnie obecnością. Powiedziawszy to dopił swoją część wina. Dziwne - powiedział - słyszałem, że przypisuje się temu winu jakieś właściwości. Może jednak nie zasługuję, by się dowiedzieć. Spojrzał na płomień świecy i na kilka chwil można było dojrzeć w nim cudowną wysypaną kwieciem łąkę. Kolejna sztuczka tajemniczego drowa. Mam wrażenie, że gdzieś już oglądaliśmy swe twarze - zaczął - ale wiele rzeczy zdaje mi się być prawdą, już nie wiem gdzie się ona kończy, a gdzie ułuda zbiera swoje żniwo. Spojrzał na Lauxemę tym samym przenikliwym wzrokiem. Atmosfera się rozluźniała z każdą chwilą, w znękanym drowie coś pękało. Wybacz moje grubiańśtwo - zaczął ponownie - ale opowiedz mi o tej bliźnie... Z pobieranych nauk pamiętam, iż niewiele rzeczy w znanym nam świecie zadaje podobne obrażenia, gdyż ta blizna nie jest świeżą... A może się mylę. Sam już nie wiem co jest faktem, a co mitem. Po czym wlepił wzrok w Leuxemę.
Lauxema
PostWysłany: Pon 0:46, 08 Sty 2007    Temat postu:

Za spotkanie - rzeklem. Delikatnie wypilem maly lyczek. Bylo to najlepsze wino jakiekolwiek dane mi bylo sprobowac. Smak rozlal sie po calym moim ciele, nadajac kazdej komorce jakby brzmienie. Smak ten unosil to powoli opadal, wznoszac mnie na wyzyny przyjemnosci smakowych.
Wypilem drugiego lyczka. Tym razem poczulem jakby cale moje cialo ogranela ciemnosc. Gesta mgla wypelnila moja dusze. Mialem wizje..
Chwila ta nie trawala dluzej niz drgniecie plomienia swiecy i przeszlo odrazu.
W zyciu nie pilem czegos tak wysmienitego - powiedzialem cicho - Za nas, bowiem los nie na darmo skrzyzowal nasze drogi..
Tharivol
PostWysłany: Pon 0:27, 08 Sty 2007    Temat postu:

Najprzedniejszy z przednich - odpowiedział drow z nieukrywaną dumą - to jest wino ze smoczych jagód. Owoce, które dały swój sok na ten napitek pamiętają jeszcze czasy, gdy Bogowie stąpali po tej krainie każdego dnia i każdej nocy. Pamiętają czasy, gdy elfy ciągle stanowiły jedność. Jedna z ostatnich rzeczy, które mi zostały. Więc jak sam rozumiesz, mam nieodpartą ochotę się pozbyć tego właśnie tu i właśnie teraz. Sięgnął do swego plecaka jeszcze raz i wyjął dwie rzeźbione w jakieś herby kryształowe szklanice. Podniósł rękaw, ukazując tatuaż, który z pewnością zajmował mu całe ramię i rozlał do szklanic nich swojego trunku, który w świetle świec przybierał dziwny srebrno - fioletowy, ale przezroczysty kolor. Za to spotkanie - rzucił - oby los częściej doświadczał mnie czymś równie pozytywnym.
Lauxema
PostWysłany: Pon 0:14, 08 Sty 2007    Temat postu:

Z checia sprobuje tego co masz - oczy Lauxemy jakby lekko zlagodnialy, a czerwony blask sie rozluznil, tak, ze bylo widac nieco blekitu. Czerwien i blekit.
Lauxema usmiechnal sie lekko.

Idac przykladem tego elfa pozwolilem sobie sciagnac kaptur z glowy. kaptur odkryl to co skrywal przed swiatem.
Dosc dlugie srebrzyste wlosy zdawaly sie nabierac koloru czerwieni od swiec w karczmie. W oczach sie mieszal blekit i czerwien. Choc co raz czerwien wzmacniala swoj kolor. Jedno z uszu bylo skrocone, a po twarzy przebiegala ledwie widoczna czerwona blizna, ktora nigdy sie nie zagoila. Patrzac wciaz w oczy, usiadl na krzesle blisko drowa, po czym rzucil lekko.
Co to za trunek?
Tharivol
PostWysłany: Pon 0:01, 08 Sty 2007    Temat postu:

Tharivol albo usłyszał, albo jakoś poczuł, że postępuje ku niemu Lauxema. Podniósł głowę i wzrokiem śledził nadchodzącego. W tym momencie już płaszcz jego swobodnie zwisał na karczemnym wieszaku. Drow się rozgościł. Miał szczerą nadzieję, że jeszcze ujrzy Lauxemę, więc siłą rzeczy poczuł się lekko na duchu, że ten wraca. Sięgnął do plecaka i wyjął z niego zakurzoną flaszkę o wymyślnym kształcie. Znad przyniesionej świeżo przez karczmarza płonącej świecy można było dostrzec błysk w jego bystrych elfich oczach. Płomień w nich tańczył odbity. Gdy Lauxema się zbliżył wystarczająco zaczął : Miałem nadzieję, że jednak mnie tu nie zostawisz. Na jego twarzy pojawił się jakiś dziwny grymas, można byłoby podejrzewać, że był to uśmiech, ale przecież Tharivol nie zwykł się cieszyć. Musisz tego spróbować - ciągnął - chciałem, by kiedyś okazało się, że nie taszczyłem tego nadaremnie. Po czym spojrzał w czerwone, twarde oczy Lauxemy. Zupełnie jakby starał się z nich odczytać jakąś tajną informację. Świdrował go wzrokiem, choć wiedział, że żadna istota tego nie lubi.
Lauxema
PostWysłany: Nie 23:47, 07 Sty 2007    Temat postu:

Minawszy drowa ruszylem na zaplecze, by mu sprzedac wino wyrabiane przez mrocznych, zwane Ciemnym Ostrzem. Karczmarz okazal sie jednak wytrawnym negocjatorem i hultaj kupil je odemnie za 2/3 ceny.
Po tym dlugim czasie wyszedlem do karczmy i zauwazylem zamknieta ksiege. Nic nie mowiac ruszylem prosto do Tharivola.
Tharivol
PostWysłany: Nie 20:17, 07 Sty 2007    Temat postu:

Tharivol podniósł wzrok i spojrzał na młodego wojownika. Tak - powiedział - tak Marvolo, wiem, nie chciałem nikogo urazić... Mówiąc przybysz miałem na myśli "przybyły do karczmy", jako każdy pojawiający się w określonym miejscu jest przybyszem. A że Twe zdanie również jest prawdziwe - w istocie, nie miałem jeszcze tej niewątpliwej przyjemności poznania tegoż Legionisty - nie mogłem się zwrócić po imieniu, nie znając go przecież. Spojrzał z szacunkiem na tego, którego określił "przybyszem", z takim samym szacunkiem spojrzał na Marvolo, po czym spuściwszy głowę i nałożywszy kaptur wymamrotał pod nosem kilka słów. Nie brzmiały one jak groźba, czy zniewaga. Przeciwnie, wypełniały je nostalgia, melancholia, czy może nawe smutek. Usiadł.
Marvolo
PostWysłany: Nie 20:07, 07 Sty 2007    Temat postu:

Tharivolu- nagle rzekł Marvolo przestając popijać wino- Ghostamstr nie jest przybyszem, jest członkiem Złotego Legionu.Mam nadzieję że twoja niewiedza wynika wyłącznie z tego że się wcześniej nie poznaliście

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group